Droga do Powstania

Gdy Bismarck w latach Kulturkampfu koncentrycznym uderzeniem na język, kulturę i religią polską zamierzał zniszczyć podstawowe elementy bytu narodu, napotkał na solidarny opór wszystkich klas narodu polskiego. Sytuacja jaka się wytworzyła, pozwoliła w całej pełni zatriumfować kierunkowi pracy organicznej. Zainicjował go jeszcze w latach czterdziestych Karol Marcinkowski tworząc Bazar i Towarzystwo Naukowej Pomocy. Z roku na rok powstawała coraz gęstsza sieć różnorakich towarzystw. Działały towarzystwa przemysłowe i rzemieślnicze, tworzyły się banki, rozwijała spółdzielczość. Nad szerzeniem oświaty pracowało Towarzystwo Oświaty Ludowej, później Towarzystwo Czytelni Ludowej, sztukę propagował teatr i kółka śpiewacze, kulturę fizyczną od roku 1884 Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”. Były jeszcze towarzystwa kobiece, młodzieżowe i religijne, bujnie rozwijała się prasa. W całości sieć najróżniejszych towarzystw była tak gęsta i prężna, że zaniepokoiła zaborcę. Miejscowe władze pruskie pod koniec stulecia konstatowały, że ta ciągła i masowa praca organiczna w dalszych konsekwencjach staje się dla państwa pruskiego o wiele groźniejsza niż doraźne zrywy powstańcze.
Marcinkowski, Libelt, Cegielski i późniejsi organicznicy wyciągali kraj z zacofania gospodarczego, społecznego i kulturalnego i tworzyli nowoczesne, myślące kategoriami ekonomicznymi, a jednocześnie narodowymi społeczeństwo, świadome zagrożenia ze strony niemieckiej.
W tych latach, kiedy praca organiczna święciła niewątpliwe triumfy, a jednocześnie w całej Europie widoki na rewolucję czy walkę narodowowyzwoleńczą zmalały, myśl o nowej walce o wolność zejść musiała na dalszy plan.

Przełom dwóch wieków, XIX i XX, przyniósł poważne zmiany w Poznańskiem. Konflikt narodowościowy, który do tej pory odnosił się do szlachty, duchowieństwa i inteligencji zaczął się rozszerzać o masy drobnomieszczaństwa, chłopstwa i proletariatu. Wyrazicielem niemieckiej niechęci do narodu polskiego miał być Związek Kresów Wschodnich (Ostmarkenverein), zwany popularnie Hakatą. Mimo iż związek ten nie był zbyt silny, to posiadał znaczne wpływy w sferach rządowych. Jego zadaniem było dążenie do bezwzględnego zgermanizowania ziem polskich i wywłaszczenia ludności polskiej.

Z każdym rokiem, w miarę jak wzmagały się środki represji, aktywność społeczeństwa polskiego przybierała coraz szersze rozmiary. Myśl powstańczą wyznawała w ukryciu młodzież, a przynajmniej jej część. Przekazy na ten temat są nieliczne, przy tym nie zawsze wiarygodne. Mówią one o istnieniu czy nawet działaniu wśród uczniów gimnazjalnych i studentów tajnych kółek o znaczeniu samokształceniowym, wzorowanych na filomatach wileńskich. Przylgnęła do nich umowna chyba nazwa towarzystw Tomasza Zana (tetezety). Akcję samokształceniową, wyrabiającą zarazem poczucie narodowe, podjęła także młodzież pracująca zawodowo. Na nieznaną dotąd skalę działalność narodową rozwinęły kobiety, ograniczone dawniej na ogół do akcji dobroczynnych. Poczucie polskości gwałtownie się rozrastało i objęło również chłopów, z szeregów których wyszedł Michał Drzymała, zdobywając dzięki swemu uporowi światową sławę. Bunt przeciwko uciskowi i rugowaniu języka polskiego ze szkół przejawiały nawet dzieci szkolne. W roku 1901 opór przeciwko nauce religii w języku niemieckim stawili we Wrześni uczniowie szkoły powszechnej.

W porównaniu z poprzednimi latami zaznaczył się więc w pierwszej dekadzie XX wieku widoczny wzrost uświadomienia narodowego i aktywności politycznej we wszystkich klasach społecznych i pokoleniach. Niechęć i wrogość Polaków, skierowana dotychczas przede wszystkim przeciwko rządowi, a słabiej przeciw współmieszkańcom Niemcom, obróciła się teraz także przeciwko nim. Umacniała się coraz widoczniej myśl niepodległościowa.

Rakoniewice wobec polityki zaborczej

1905 r.

Bunt Michała Drzymały przeciwko rugom pruskim.
Michał Drzymała urodził się 13 września 1857 r. w Zdroju koło Grodziska Wielkopolskiego, jako syn średniozamożnego gospodarza. Prawdopodobnie w wyniku działów rodzinnych nie otrzymał żadnego gruntu, dlatego utrzymywał się z furmaństwa. W 1904 r. osiadł w miejscowości Podgradowice koło Rakoniewic, gdzie kupił na raty mały kawałek ziemi i zamieszkał w przylegającej do niego stodole. Gdy władze pruskie zakazały mu tego, a jednocześnie nie udzieliły mu pozwolenia na budowę domu w myśl znowelizowanej w 1904 r. 1 ustawy osadniczej z 1876 r., w następnym roku zamieszkał w używanym wozie cyrkowym, który kupił i ustawił na swojej parceli. Miejscowy komisarz obwodowy, niejaki Herman Bock różnymi sposobami próbował zmusić Drzymałę do tego, by sprzedał swój wóz mieszkalny i wyprowadził się z Podgradowic. Mimo, iż coraz częściej nakładano na niego kary pieniężne i areszty Michał Drzymała był nieugięty i przez lata walczył z władzami pruskimi. Przesuwając co 24 godziny wóz o kilka metrów nie dawał Niemcom możliwości skorzystania z zapisów ustawy osadniczej.

W 1908 r. staraniem poznańskiego stowarzyszenia „Straż” zorganizowano składkę na zakup nowego wozu dla chłopa procesującego się z władzami pruskimi. Nowy wóz dla Drzymały, wykonany solidnie przez firmę Dzieciuchowicza z Poznania, był wzorcowym domkiem ruchomym.

Michał Drzymała stał się symbolem twardego chłopa wielkopolskiego, walczącego o ziemię z potężnym państwem pruskim.

1906 r.

Stanisław Molski zakłada w Rakoniewicach Towarzystwo Czytelni Ludowych (TCL). Celem Towarzystwa było szerzenie oświaty przez zakładanie bibliotek i czytelni oraz podtrzymywanie ducha narodowego.

1906 r.

Strajk dzieci szkolnych w Rakoniewicach.
W szkolnym strajku rakoniewickim wzięło udział ponad 150 dziewcząt i chłopców. Mimo stosowania kary chłosty i groźby umieszczenia strajkujących dzieci w zakładzie wychowawczym, trwał on ponad dwa miesiące. Najdłużej strajkował Feliks Mania późniejszy powstaniec wielkopolski.

Wśród uczniów, którzy strajkowali w 1906 r. znaleźli się m.in. Józefa z Lemańczyków – Pazgratowa, Maria z Budów – Szczepańska, Józefa z Kozów – Dudkiewiczowa, Stanisława Kaczorówna, Maria z Ciesielskich – Murkowska, Franciszka z Kubalów – Strugałowa, Magdalena z Hejtów – Klorkowa, Władysława z Przybyszów – Kasprowiakowa, Agnieszka z Wieczorków Schumacherowa, Maria z Wyrwińskich – Janusowa, Helena z Morkowskich – Roszakowa, Zofia z Myssaków – Lipowiczowa, Brunon Buda, Aleksander Morkowski, Jakub Lemańczyk, Franciszek Bilski, Franciszek Lemański, Jan Nowak, Józef Krysmann, Stefan Myssak i Ludwik Żak – późniejszy dowódca rakoniewickiego oddziału powstańczego.
Większość mężczyzn (wówczas jeszcze chłopców) 12 lat później chwyciła za broń by walczyć w powstaniu w obronie swych ziem.

Fala strajków, która objęła m.in. takie miejscowości powiatu babimojskiego jak Rakoniewice, Wioska, Gościeszyn, Wolsztyn, Mochy, Kiełpiny i Obrę była kontynuacją buntu zapoczątkowanego w 1901 r. przez uczniów szkoły powszechnej we Wrześni. Wydarzenia wrzesińskie stały się głośne w świecie, kompromitowały kulturę niemiecką, a w kraju wywołały powszechne oburzenie i potępienie.

Okoliczności wybuchu Powstania Wielkopolskiego

Wybuch powstania wielkopolskiego był reakcją na demonstracje ludności niemieckiej sprzeciwiającej się przyjazdowi Ignacego Paderewskiego do Poznania.
Gdy 26 grudnia 1918 r. po godzinie 21:00 pociąg z wielce dostojnym gościem wjechał na peron poznańskiej kolei o powstaniu zbrojnym tak naprawdę mało kto myślał. I choć nastroje narodowowyzwoleńcze w tym dniu osiągnęły szczyt to „oficjalnie” - według słabo rysujących się planów - rozpoczęcie powstania planowano na połowę stycznia 1919 r.
Polacy na cześć Paderewskiego udekorowali odświętnie miasto chorągiewkami polskimi i alianckimi. Niemcy nie mogli pogodzić się z zaistniałą sytuacją. Manifestacja polska mającą charakter antyniemiecki spowodowała odzew nacjonalistycznych elementów po stronie pruskiej nakłaniających do wystąpień przeciwko polakom.
Środowisko niemieckie, rozgorączkowane wydarzeniami z poprzedniego dnia, po południu 27 grudnia postanowiło zorganizować podobną demonstrację – ale niemiecką, dla podkreślenia rzeczywistego charakteru Poznania. W Sali na terenie ogrodu zoologicznego przy ulicy Zwierzynieckiej odbył się kilkusetosobowy wiec, na którym po przemówieniach i odśpiewaniu niemieckich pieśni nacjonalistyczny, postanowiono zorganizować pochód do centrum miasta, pod Bazar. Trasa pochodu wiodła ulicami Zwierzyniecką, Św. Marcina, Gwarną, Berlińską (dzisiejszą 27 Grudnia), zachodnią i północną stroną placu Wilhelmowskiego (obecnie Wolności), aleją Wilhelmowską (Marcinkowskiego) w dół, w stronę poczty, u zbiegu alei z ulicą Pocztową (23 lutego), a następnie w z powrotem, w stronę Bazaru. Manifestujący Niemcy nie byli bierni. Poza wznoszeniem okrzyków i śpiewami nacjonalistycznymi zdemolowano lokale związane ze środowiskami polskimi m.in. siedzibę Komisariatu NRL przy św. Marcinie i Bank Związku Spółek Zarobkowych. Zrywano i niszczono flagi koalicyjne, w powietrzu dały się słyszeć pogróżki. Gdy Niemcy wracali spod poczty pod Bazar, dostęp do hotelu został odcięty kordonem polskiej Straży Ludowej. Wkrótce zaczęły tam ściągać inne oddziały SL, stacjonujące w pobliżu kompanie SSiB (Służba Straży i Bezpieczeństwa), członkowie POWZP (Polska Organizacja Wojskowa Zaboru Pruskiego). Wszystko odbywało się pod hasłem potrzeby obrony osoby Paderewskiego. Wtedy padł strzał. Niewiadomo, przez kogo i do kogo oddany. Na pewien czas zapanowało w tej części miasta ogromne zamieszanie. Działo się to około godziny 17:00.

Organizacja Powstania w Rakoniewicach

26 listopada 1918 r.

Aptekarz Stefan Jasiński otrzymał polecenie od księdza Alfonsa Graszyńskiego (proboszcz z Gościeszyna i duchowy przywódca powstania wielkopolskiego na ziemi wolsztyńskiej) do tworzenia Straży Ludowej.
O godzinie 4 po południu pod dozorem policji pruskiej odbyło się zebranie na którym Straż Ludową utworzono. Formacja ta była jednak „iluzoryczna”. Jej członkowie nie posiadali broni, a ich działalność była kontrolowana przez władze pruskie.

22 grudnia 1918 r.

Stanisław Siuda (ppor. armii niemieckiej) tworzy w Rakoniewicach oddziały powstańcze pod nazwą Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”.
O godz. 20:00 w lokalu Wawrzyna Leśniczaka zapisuje się 72 ludzi. Obrano prowizoryczny zarząd na czele z prezesem Stefanem Jasińskim, naczelnikiem Stanisławem Siudą i sekretarzem Franciszkiem Brzozowskim.

W skład zarządu weszli ponadto:

  • Stanisław Molski – Z-ca prezesa
  • Jan Żok – Z-ca naczelnika
  • Henryk Kamiński – Z-ca sekretarza
  • Walenty Brzozowski – Bibliotekarz
  • Feliks Brzoza – Radny
  • Wojciech Roszak – Radny
  • Andrzej Rybacki – Radny
  • Ludwik Śledź – Radny
  • Tadeusz Kaminski – Rewizor kasy
  • Władysław Lorenz – Rewizor kasy
  • Władysław Mania – Rewizor kasy

Na zebraniu, które trwało 2 godziny Siuda wyjaśnił w poufnym referacie cel tej organizacji. Nie miał to być tradycyjny „Sokół”1 lecz drużyna powstańców. Zaznaczył również, iż w najbliższym czasie należy spodziewać się akcji powstańczych. Powyznaczał funkcje i miejsce zbiórki na wypadek alarmu.

26/27 grudnia 1918 r.

O trzeciej w nocy z 26 na 27 grudnia pod dom aptekarza Stefana Jasińskiego przyjechał patrol polski składający się z 5 ludzi. Wśród członków patrolu byli m.in. marynarz Antoni Janus, aptekarz Karwowski i Marian Szermer. Za pomocą dzwonka wywołali oni druha Jasińskiego aby przedstawić mu całokształt Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu.

27- grudnia 1918 r.

Z braku możliwości porozumienia się z okolicznymi miejscowościami powstańcy musieli zakończyć pierwszy powstańczy zamiar.
Na skutek pertraktacji prowadzonych przez druhów Żoka, Jasińskiego, Przymuszałę, Manię, Brzozę i Kamińskiego pomiędzy powstańcami w Grodzisku z jednej strony, a dowództwem „Heimatschutz”1 i „Grenzschutz”2 w Wolsztynie z drugiej strony, Polacy starając się o wyzyskanie czasu dla przeprowadzenia organizacji drużyn powstańczych, zgodzili się na przyjęcie następujących warunków:

  1. Heimatschutz nie obsadzi Rostarzewa i Rakoniewic
  2. Powstańcy z Grodziska wycofają swoją załogę z Ruchocic, to jest poza granice powiatu wolsztyńskiego,
  3. Strona niemiecka będzie kontrolować utrzymanie neutralności w Rakoniewicach.

1 stycznia 1919 r.

W Wielichowie na Sali Leona Fórmanowicza odbyło się zebranie „Sokoła”, na którym z inicjatywy drogerzysty Marcelego Sławskiego utworzono sekcję sanitarną PCK. Sekcja ta po odbyciu szkolenia sanitarno-ratowniczego, przeprowadzonego przez studenta medycyny Franciszka Rosta oraz sierżanta sanitarnego Józefa Wabińskiego skierowana została 4 stycznia 1919 r. do Rakoniewic w celu utworzenia szpitala polowego.

W Wolsztynie zaostrzono rygory stanu wojennego. Wydano zarządzenia, które miały uderzyć w ludność narodowości polskiej. Landrat von Lucke rozwiązał Radę Robotniczo-Żołnierską oraz wezwał ludność do zdania broni.

2 stycznia 1919 r.

Z Poznania do Grodziska przybywa podporucznik Kazimierz Zenkteler, który został mianowany przez Dowództwo Główne komendantem Okręgu Wojskowego V. W skład okręgu nr V wchodziły powiaty: Międzyrzecz, Grodzisk Wielkopolski, Nowy Tomyśl, Babimost, Śmigiel, Kościan i Leszno.
Na odbytej wspólnie konferencji powzięto decyzję zajęcia Rakoniewic i Nowego Tomyśla, by stworzyć podstawę operacji na Wolsztyn i Zbąszyń.

W Gościeszynie odbyło się zebranie powstańcze na którym podjęto decyzję o zorganizowaniu transportu broni z Poznania. Wykonania zadania podjęli się bracia Edmund i Marceli Śmierzchalscy.

3 stycznia 1919 r.

Rada Miejska w Rakoniewicach przyznała doradców polskich wybranych przez Radę Ludową w Wolsztynie, w osobach: dla Magistratu druha Stefana Jasińskiego, dla komisarza obwodowego Trąbczyńskiego z Mielęcinka, a jako zastępcę Franciszka Przymuszałę.

3 stycznia 1919 r., godz. 12:00

Stanisław Siuda wraz z 40 powstańcami (inne źródło podaje liczbę 38 powstańców) wyrusza o godz. 12:00 z Grodziska Wielkopolskiego do Rakoniewic. Wyposażenie oddziału stanowią dwa lekkie oraz jeden ciężki karabin maszynowy (tzw. kulomiot).

W Ruchocicach powstańcy dowiadują się od księdza proboszcza Białasa, że Rakoniewice zostały obsadzone przez 30 ułanów z Wolsztyna. Oddział wzrasta do ogólnej liczby 60 powstańców (inne źródło podaje liczbę 50 powstańców), mieszkańców Gnina i Ruchocic. Uzbrojenie powstańców stanowią lekkie karabiny oraz zapas 30 naboi dla każdego.
Stanisław Siuda podejmuje decyzję o podziale oddziału na dwie części. Jedna część dostała zadanie przemieszczania się wzdłuż toru kolejowego (Ruchocice-Rakoniewice) w celu przeprowadzenia natarcia od strony rakoniewickiego dworca. Druga część oddziału pod dowództwem Stanisława Siudy miała za zadanie postępować wzdłuż szosy z zadaniem natarcia frontalnego.

3 stycznia 1919 r., godz. 13:00

Rada Miejska (pruska) w Rakoniewicach organizuje o godz. 13:00 zebranie w lokalu Mustra (obecnie budynek mieszkalny - ul. Kościelnej 5) na którym miano zorganizować obronę miasta tzw. obronę beznarodowościową czyli neutralną straż ludową.

Na zebraniu tym krótkie przemówienie wygłosił Roman Leśniczak domagając się wyrzucenia z szeregów straży Niemców. Wystąpienie Leśniczaka dało bodźca reszcie Polaków do postawienie się okoniem i lekceważenia władz niemieckich.

3 stycznia 1919 r., godz. 16:00

Dowiedziawszy się o tym burzliwym przebiegu zebrania Niemcy wysyłają z Wolsztyna do Rakoniewic patrol.
O godz. 16:00 przed Magistrat w Rakoniewicach zajeżdża Grenschutz'u w sile 5 oficerów.

Po porozumieniu się, wraz z burmistrzem udają się na pocztę w celu odcięcia komunikacji telefonicznej z Grodziskiem, a tym samym z Poznaniem.
Planu tego Niemcom nie udało się na szczęście zrealizować. Odwiódł ich od tego niecnego zamiaru zbliżający się od strony Ruchocic oddział pod dowództwem Stanisława Siudy. Na widok zbliżających się Polaków, Niemcy wycofali się w kierunku lasu rostarzewskiego.

3 stycznia 1919 r., godz. po 16:00

Oddział Stanisława Siudy zajął Rakoniewice bez walki. Powstańcy aresztowali burmistrza, zajęli pocztę i obsadzili telefony.
Zamiarem Siudy było przenocować w Rakoniewicach i maszerować następnego dnia z rana na Rostarzewo i Wolsztyn.

W międzyczasie do Rakoniewic przybyła kompania wielichowska, którą do obrony Rakoniewic wezwał telefonicznie ksiądz proboszcz Białas z Ruchocic.

Noc 3/4 stycznia 1919 r.

W nocy z 3 na 4 stycznia 1919 r. do Wolsztyna przybył pociąg Heimatschutzu, który pod osłoną nocy został wepchnięty do parowozowni. Zgodnie z niemieckim planem, pociąg jeszcze tego samego dnia o godz. trzeciej po południu miał wyjechać w kierunku Rakoniewic. Po przejechaniu kilku kilometrów, w lesie pomiędzy Rostarzewem, a Rakoniewicami Niemcy mieli wysiąść z pociągu i z zaskoczenia przeprowadzić akcję na Rakoniewice.

Mimo iż zamiary Niemieckie trzymane był w ścisłej tajemnicy to informacja o nich dotarła do stacjonującego w Rakoniewicach Stanisława Siudy.

4 stycznia 1919 r.

Wobec zamiarów niemieckich Siuda postanowił wystawić posterunki (czaty) i wysłać patrole.

Postój w Rakoniewicach ubezpieczono w następujący sposób:

  • czata pierwsza na skrzyżowaniu toru kolejowego z szosą Rakoniewice – Jabłonna,
  • czata druga z jednym lekkim karabinem maszynowym na dworcu kolejowym zamykała kierunek z Głodna na dworzec Rakoniewice,
  • czata trzecia z ciężkim karabinem maszynowym u wylotu szosy wolsztyńskiej pod krzyżem (tzw. punkt 94), gdzie rozdzielała się droga w prawo na Winnicę.
  • czwarta czata z jednym lekkim karabinem maszynowym w dworze Rakoniewice zamykała drogę Rakoniewice – Tarnowa.

Odwód, uzbrojony w sztucery i broń improwizowaną, ulokowany został na folwarku rakoniewickim, by w razie wdarcia się nieprzyjaciela do miasta uderzyć na niego w strefie zabudowań. Ulokowano tam m.in. cztery drużyny młodszych roczników z Wielichowa, które przybyły wcześniej na wezwanie ks. Białasa z Ruchocic.

Ważna placówka znajdowała się również w willi na dworcu obok ówczesnej fabryki cygar (późniejszej fabryki tektury).

Linia tyralierska ciągnęła się od cmentarza ewangelickiego wzdłuż toru kolejowego poprzez szosę wolsztyńską i kończyła się przy parku dworskim. Na dachu gorzelni znajdował się kulomiot (ciężki karabin maszynowy CKM), który ze względów strategicznych musiano przesunąć na lodownię do parku. Na gorzelni był on bowiem narażony na zbyt duży ostrzał ze strony nieprzyjaciela.

Patrole wysłane w kierunku Rostarzewa, Głodna i Wioski stwierdziły duży ruch u tamtejszych Niemców1. Szczególne „zasługi” w rozwijaniu gorączkowej agitacji przeciwko Polakom wnieśli landrat wolsztyński von Lucke oraz właścicielka ziemska z Wioski hrabina von Schlieffen.

W tym dniu jeden z patroli przechwycił na szosie w drodze do Wolsztyna żyda Leona Kocha, jadącego rowerem w celu sprowadzenia do Rakoniewic sił pruskich. Po przetransportowaniu zdrajcy do Rakoniewic odbył się nad nim sąd doraźny pod przewodnictwem Stanisława Siudy. Ustalono, iż sprawy narodowej krwią żydowską plamić nie wolno i zamiast kary śmierci, winnego skazano na kontrolę osobistą oraz grzywnę w wysokości 1500 mk.
Tolerancja dla zdrajcy była bardzo duża, nosił się on z zamiarem opuszczenia Polski dopiero w 1921 r.

Wieść o zamiarach Niemców rozeszła się w okolicy lotem błyskawicy. Nie tylko Polacy z Rakoniewic, ale i z Grodziska, Śmigla, Wilkowa Polskiego, Krzywina, Gościeszyna i wielu innych miejscowości ogłosili werbunek wszystkich mężczyzn Polaków w wieku od 16 do 60 roku życia. Załoga w Rakoniewicach wzrosła do liczby ponad 400 ludzi. Uzbrojonych w karabiny ręczne było zaledwie 30 procent. Reszta posiadała broń myśliwską, widły, siekiery i sztachety z ogrodzeń lub była nawet zupełnie nieuzbrojona.

Zdarzały się przypadki odkupywania lub zajmowania przez oddziały powstańcze broni palnej od innych obywateli. Tak było np. w przypadku Stanisława Wojciechowskiego gdy 4 stycznia 1919 r. ówczesne władze administracyjne zajęły jego broń myśliwską – belgijską bezkurkową dubeltówkę.

Drużyna rakoniewicka w tym okresie liczyła ok. 80 ludzi, posiadała 18 karabinów i 2 kulomioty - z czego jeden nieczynny. W skład oddziału rakoniewickiego wchodzili m.in. bracia Wincenty (zamordowany w obozie koncentracyjnym Mauthausen w 1942 r.), Franciszek (lekarz) i Stanisław Brzozowscy, Jan Maćkowiak, Stefan Nowak, Stefan Wujec, Ignacy Todek, Stanisław Kominowski, Feliks Mania, Władysław Mania, Ludwik Żak (kowal) i jego młodszy brat Józef, Stanisław Myssak, Aleksander Morkowski i jego brat Stefan, Brunon Nitschke, Marcin Wielgosz, Walenty Ratajczak, Jakub Lemańczyk, Jan Adamczak, Władysław Breszyk, Bronisław Buda, Walenty Kubala, Józef Kortus, Bolesław i Franciszek Szymańscy (bracia Stanisława Szymańskiego), Ignacy Niedzielski, Jan Mądry, Stefan Mały, Henryk Kamiński, Jan Żok i wielu innych.

4 stycznia 1919 r., godz. 8:00

Patrol wysłany w kierunku Rostarzewa zameldował, że w stronę Rakoniewic maszeruje kolumna niemiecka w sile jednego baonu.

Obrona Rakoniewic

4 stycznia 1919 r, godz. 11:00 (12:00)

O godzinie 11:00 (inne źródło podaje godz. 12:00) posterunki wystawione na szosie u wylotu miasta w stronę Wolsztyna zameldowały ukazanie się nieprzyjaciela. Z lasu nad drogą Rakoniewice – Rostarzewo i z lasu od Narożnik zaczęły wyłaniać się tyraliery Niemców w sile; 1 kompanii Heimatschutz'u i kompanii uzbrojonych z Rostarzewa i okolicy oraz 1 kompanii 10 pułku ułanów z Celichowy (Sulechowa). Siły te będąc słabo obstrzeliwane, szybkim i skokami zbliżały się do miasta.

Tymczasem odgłosy strzałów usłyszeli wielichowianie. Komendant Bobkiewicz natychmiast zarządził zbiórkę drużyny i alarm zaprzęgów z wozami. Następnie wezwał telefonicznie do pomocy powstańców z Wilkowa Polskiego, którzy natychmiast wyruszyli w sile około 30 ludzi pod dowództwem Ludwika Nawrockiego administratora tamtejszego majątku.

W trakcie tych przygotowań do marszu zjawił się na rowerze Roman Leśniczak z prośbą o pomoc dla Rakoniewic. Na tę wiadomość sierżant Ignacy Górecki krzyknął: „więc wiara naprzód, to się przynajmniej dobrze uzbroimy”. Z Wielichowa do Rakoniewic wyruszyła kolumna 130 powstańców.

4 stycznia 1919 r., godz. po 11:00 (12:00)

Walka rozgorzała na dobre. Stanisław Siuda wobec ukazania się silnej tyraliery niemieckiej od północy, część odwodu z folwarku (tzw. kleingut) przerzucił na środek linii. Oddział ustawiony na zachód od wzgórza zaczął się programowo cofać do pierwszych domów, dając pole do obstrzału ciężkiemu karabinowi maszynowemu, ustawionemu na folwarku. Równocześnie nieprzyjaciel natarł na dworzec kolejowy, a trochę później i na folwark. Atak Niemców wspierały cztery ciężkie i sześć lekkich karabinów maszynowych. Pech chciał, że ciężki karabin maszynowy ustawiony na folwarku zaciął się co wykorzystali Niemcy. Pod ogniem swej broni maszynowej przeszli do szturmu. Udało im się wtargnąć do pierwszych domów, wypierając obrońców do następnych.

Tymczasem z Wielichowa nadciągały posiłki powstańcze. Po dotarciu do Rakoniewic dowodzący drużyną wielichowską Bobkiewicz otrzymał od kaprala Bzyla informację o rzekomym zajęciu przez siły pruskie dworca, folwarku i młyna.

Obrona Rakoniewic wzmocniona posiłkami z Wielichowa przeszła do przeciwnatarcia. Niemcy nie spodziewając się tak gwałtownego ataku ze strony Polaków musieli się wycofać.

W międzyczasie siły pruskie osiągnęły od strony północnej linię szturmową. Półkolem na polach w śniegu widoczne były czarne punkty, główny ich atak na dworzec kolejowy szedł z dwóch stron, pod osłoną wałów i zarośli. Oddział pod dowództwem marynarza Janusa i powstańca Apolinarka (obydwaj z Grodziska), a także I pluton drużyny wielichowskiej pod dowództwem sierżanta Domagały zajął pozycje między wagonami na dworcu kolejowym i zasypał Niemców tak silnym ogniem karabinów i ręcznych granatów, że w popłochu zaczęli się cofać.
Szczególna chwałą w wypędzeniu Niemców z dworca okrył się plutonowy Antoni Janus. Kiedy już nadjeżdżał wóz z Heimatschutz'u (około 10 ludzi uzbrojonych w kulomioty) Janus chwycił dwa rewolwery jednocześnie w obie ręce, wydał z każdego po 9 strzałów na przemian do nich po czym ranił jednego z Niemców. Niemcy w popłochu odwrócili konie, krzycząc „wieder eine neues Maschinengewehrz”. Po czym z największym spokojem odłożył rewolwery i w dalszym ciągu chwytając za karabin celnie strzelał do uchodzącego nieprzyjaciela kładąc trupem jednego z nich.

Atak Niemców został odparty na całej linii. Wycofującego się przez las nieprzyjaciela ścigały oddziały powstańców, aż do zachodniego skraju lasu, gdzie otrzymali ogień z zabudowań cegielnianych na wschód od Rostarzewa.

Zapał obrońców naszego miasta był ogromny. Każdy Polak chwytał za broń, którą z braku innej uważał za najodpowiedniejszą, aby bronić miasto już oddychające pod skrzydłami białego Orła przed nowym ujarzmieniem Prusaków. Pełniący już wówczas funkcję pierwszego polskiego burmistrza aptekarz Stefan Jasiński podał następujący fragment, który dowodzi jaki zapał i gorące uczucie polskości przepełniały serca Polaków pragnących widzieć Ojczyznę wolną, oswobodzoną. Wchodząc do biura magistratu zastał tam tylko jednego powstańca świętej pamięci Stefana Wujca i chcąc jego zatrzymać jako wartę i uzbrojonego stróża akt magistrackich, odpowiedział mu „Pan mnie tu nie zatrzyma, tam gdzie strzelają moje jest miejsce”.

4 stycznia 1919 r., godz. 16:30

Walka ustała o godz. 16:30. Straty niemieckie to 4 zabitych i 15 rannych, a także 1 karabin maszynowy i 40 karabinów lekkich (inne źródło podaje liczbę 6 karabinów) oraz 2000 naboi. Straty wśród obrońców Rakoniewic wyniosły dwóch lekko rannych.

Bój pod Rakoniewicami znakomicie podniósł ducha. Zewsząd zaczęły nadchodzić nowe partie powstańców m.in. kompania stęszewska pod dowództwem podporucznika Szyftera, wielkołęcka-kamieniecka pod dowództwem podporucznika Eckerta i porucznika Nieboraka oraz kompania krzywińska, którą prowadził Metody Stelmachowski, a także oddział kościański tzw. „Kościańska Rezerwa Skautowa” pod dowództwem Józefa Kamińskiego. Oddział składający się z harcerzy, którego zadaniem po przybyciu do Rakoniewic było rozbrajanie kolonistów niemieckich w okolicznych wsiach.

W tym samym dniu w Rakoniewicach utworzony został staraniem pań z Czerwonego Krzyża z Wielichowa i Rakoniewic wzorowy szpital wojskowy z dr Rostem i 7 panienkami z niejaką Wandą Wabińską na czele. Oddział ten zakwaterował się w hotelu Beckera. Podkreślić należy, że warunki tej placówki były bardzo niepomyślne. Właściciel hotelu Niemiec, nie dostarczył nawet przegotowanej wody od obmycia ran. Szpital w następnych dniach stycznia został przeniesiony do dworu Czarneckich.

Bardzo czynnie i ofiarnie współpracowali z powstańcami i oddziałami Czerwonego Krzyża aptekarzostwo Jasińscy z Rakoniewic. Dom ich był przez dzień i noc otwarty dla wszelkiej pomocy. Poza tym rodzina Leśniczaka, Świetlewskiego i Budy pomagała ofiarnie w wyżywieniu i zakwaterowaniu powstańców.

Chorymi i rannymi opiekowali się dr Rost i dr Stęszewski z Wielichowa, dr Owsiany i dr Michał Kamiński z Rakopniewic. Jako sanitariuszki Czerwonego wyróżniły się gorliwością w pracy: Maria Siudzińska, Stanisława Rogozińska, Zofia Krajewska, Maria Kalinowska i Seweryna Ziętkówna. Na pierwsze najniezbędniejsze wyposażenie Czerwonego Krzyża oddał bezpłatnie ze swojego składu drogeryjnego Marceli Sławski z Wielichowa około 140 bandaży, 80 paczek waty, jodynę, karbol, octan-glinki i wodę utlenioną. Ponadto bezpłatnie dostarczał lekarstwa aptekarz Stefan Jasiński z Rakoniewic.

Jako kapelani wojskowi zgłosili się natychmiast ksiądz proboszcz Graszyński z Gościeszyna, ksiądz proboszcz Siuda (brat ppor. Stanisława Siudy) z Proch, ksiądz proboszcz Różycki z Gnina i ksiądz wikary Forecki z Wilkowa Polskiego.

4 stycznia 1919 r.

Komendant drużyny wielichowskiej Bobkiewicz, po porozumieniu się z podporucznikiem Stanisławem Siudą, wysłał w kierunku Rostarzewa dwa zwiady. - jeden wzdłuż toru kolejowego, a drugi wzdłuż szosy przez las. Zadaniem ich było ustalić, jak daleko nieprzyjaciel się wycofał i czy względnie jakie siły zajęły Rostarzewo.

4 stycznia 1919 r., godz. 19:30

Zwiad pierwszy pod dowództwem kaprala Mariana Cachy w skład, którego weszli ponadto: Władysław i Antoni Kmiecik, Stanisław Matyaszczyk, Władysław Talarczyk i Kazimierz Bzyl miał za zadanie przemieszczać się wzdłuż toru kolejowego. Gdy dotarł do zabudowań pod lasem od gospodarza Polaka dowiedział się, że Niemcy w sile około 60 żołnierzy, 3 lekkich i 1 ciężkiego karabinu maszynowego wycofali się z bitwy pod Rakoniewicami i byli w Rostarzewie. Wobec tego powstańcy posuwali się dalej w kierunku na cegielnię. Na wysokości leśniczówki i miejscowości Józefin otrzymali ognia z lekkich karabinów maszynowych od strony pierwszej cegielni. Nie wdając się w walkę, dowódca wycofał patrol do miejsca wyjściowego i złożył podporucznikowi Siudzie meldunek. Było to około godziny 19:30.

4 stycznia 1919 r.

Zwiad drugi pod dowództwem sierżanta Góreckiego w składzie: Józef Kaletka, Edmund Napieralski, Nijaki, Jan Humerczyk, Stanisław Gindera, Stanisław Kominowski, Feliks Mania, Wincenty Brzozowski, Leon Tata i Kazimierz Grześ przemieszczał się rowem wzdłuż szosy Rakoniewice-Rostarzewo. Gdy patrol dotarł do cmentarza przed Rostarzewem, Kominowski – który pełnił rolę przewodnika – zauważył w rowie obok cmentarza posterunek niemiecki. Zamiast poczekać na pozostałych członków zwiadu postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Nie przewidział, że oprócz posterunku, Niemcy ubezpieczyli wlot do Rostarzewa silną placówką z karabinem maszynowym. Zanim się zorientował został już otoczony przez nieprzyjaciela i wzięty do niewoli. Pozostali członkowie patrolu z powodu przeważających sił niemieckich byli zmuszeni wycofać się do Rakoniewic.

4 stycznia 1919 r., godz. wieczorem

Wieczorem tego samego dnia, w mieszkaniu państwa Jasińskich odbyła się narada wojenna. Uczestniczyli w niej podporucznik Zenkteler, który objął dowództwo nad całością załogi stacjonującej w Rakoniewicach i podporucznik Siuda, sierżant Bobkiewicz, powstaniec Ludwik Nawrocki, ksiądz kapelan Sztukowski i lekarz dr Rost z Wielichowa oraz kilku innych. Na posiedzeniu tym uzgodniono plan akcji na Wolsztyn w dniu następnym – 5 stycznia 1919 r.

Udział Rakoniewiczan w walkach o wyzwolenie ziemi babimojskiej

5 stycznia 1919 r.

Drużyna rakoniewicka bierze udział w walkach o wyzwolenie Wolsztyna. Po zajęciu miasta, wraz z oddziałem wolsztyńskim obsadzili miasto.

11 stycznia 1919 r.

Oddział rakoniewicki oraz drużyny z Obry i Kębłowa pod dowództwem Ludwika Żaka biorą udział w zwycięskiej walce o Kopanicę.

11 - 29 stycznia 1919 r.

Rakoniewiczanie wraz z oddziałem utworzonym z Polaków z Kopanicy, Żodynia i Jażyńca – łącznie 140 ludzi – uczestniczą w organizacji odcinka od Wielkiego Grójca do Solca.

25 stycznia 1919 r.

Udział naszych rodaków w walkach o Kargowę i Babimost.

2/3 lutego 1919 r.

Wypad na Nowe Kramsko. W wyprawie kramskiej zginęło siedmiu powstańców, a wielu zostało rannych. Swe młode życie oddali m.in. Stefan Wujec i Ignacy Todek z drużyny rakoniewickiej, a Feliks Mania na skutek odniesionych ran stracił rękę.